do xyz do tekstów do notatnika do rpg do gwiezdnego


GWIEZDNY. SESJE 1, 2, Tony, Mara, 3, 4


SESJA I, 29 listopada, sobota, 2.5 (+2.5) godziny. Wróć do spisu treści.

UŻYTA MECHANIKA

  1. Secure an advantage podczas narady i rozmowy na temat Rubio przed dotarciem do Rdzy - niepowodzenie; założenia rozmowy mają okazać się nieprzydatne.
  2. Compel na Iron; rozmowa oburzonej Mary z czterema pracownikami Rdzy - słaby sukces; pracownicy słuchają jej żądań, ale z lekceważeniem.
  3. Endure stress -2 Spirit dla Mary jako efekt powyższego.
  4. Gather information - rozmowa Mary z Kybernetą Leonem - niepowodzenie; odkryta zostaje niechciana prawda.
  5. Endure stress -1 Spirit dla Mary jako efekt powyższego.

POWSTAŁA OPOWIEŚĆ


SESJA II, 3 grudnia, środa, 3 godziny. Wróć do spisu treści.

UŻYTA MECHANIKA

  1. Test relationship - Tony i Mara testują swój kontakt z Rubio; niepowodzenie Tony`ego, sukces Mary.
  2. Secure an advantage - Mara szuka informacji na temat Rubio, by łatwiej odnieść sukces w "testowaniu relacji": sukces. Mara w trakcie negocjacji bada też Nori, zanim przejdzie do przedstawienia propozycji. Sukces.
  3. Make a connection - Kovacs znajduje w bazie danych Nielsa, znajomego pilota statków: słaby sukces; Mara poznaje na spacerze po bazie Vilę, nielubianą studentkę marzącą o opuszczeniu IC64: słaby sukces; Mara nawiązuje też kontakt z Nori, zarządczynię bazy: sukces.
  4. Gather information + infiltration - Tony włamuje się do wewnętrznej sieci korporacyjnej. Sukces.
  5. Swear an Iron Vow + diplomat - Tony przyrzeka Rubio pomoc. Sukces.
  6. Compel - negocjacje o zwróceniu władzy w bazie. Słaby sukces

POWSTAŁA OPOWIEŚĆ


SZKIC TONY`EGO AGRIGENTO. Wróć do spisu treści.

Słońce ma szerokość ludzkiej stopy – nie wiadomo czemu, pomyślał Tony. Od dłuższej chwili bawił się pomarańczą. Powoli zabierał się, aby ją obrać. To był jego coroczny rytuał. Noworoczny dodatek do pensji przeznaczał na zakup pomarańczy. W zależności od tego, ile udało się ich wyhodować w laboratorium i jaka ostatecznie była cena, kupował co najmniej dwie. Przy dobrych wiatrach mógł spróbować kupić trzy. To był ten uboższy rok i leżała przed nim jedna z dwóch pomarańczy. Z reguły pierwszą zajmował się w dniu zakupu, otwierając w ten sposób okres przerwy. Drugą zostawiał na Wigilię urodzin Gordona Seneki. Dziś był dzień pierwszej pomarańczy.

Co roku Tony nie mógł wyjść z podziwu, że podobno na Ziemi nie było niczego łatwiejszego niż kupienie sobie butelki soku z pomarańczy. Owoce, które mógł dostać tutaj, były laboratoryjnie odtworzonymi kopiami gatunków, których część materiału genetycznego dotarła na Gordonię. Tutejsze pomarańcze składały się głównie z przegród, błon i łykowatych włókien. Niektórzy ludzie opowiadali historie, że ziemskie pomarańcze pękały pod delikatnym naporem palca i wyciekał z nich złoty sok – kwaśny i słodki, ostry i ciepły jak promień słońca. Tony bawił się pomarańczą i patrzył na ścianę, na której odbijał się obraz z zewnętrznej kamery.

W oddali widać było słońce układu: magnetar ZV29. Mniejszy od twardej jak nerkowy kamień pestki senekańskiej pomarańczy. Tony zaczął ją obierać. Zaczynał zawsze od góry. Chodziło o to, żeby uzyskać możliwie gładki i koniecznie jednolity, nieprzerwany obierek – pomarańczową harmonijko-spiralkę, która czasem rozsiewała przyjemny wilgotny zapach. Lecz tutaj zadanie się nie kończyło. Tony najbardziej lubił starannie wydłubywać spomiędzy stwardniałych kawałków miąższu białe pajęczyny albedo, które oplatały kolejne sierpowate segmenty owocu. Gubił się w tym zajęciu, dopóki ostatnia nitka nie uwolniła wszystkich kawałków. Nie spieszyło mu się wcale do jedzenia. Pomarańcza była twarda, gorzka i gumowata. Nie przepadał za tym smakiem. Chodziło mu tylko o przyjemność ściągania delikatnej tkanki i uwalniania wnętrza owocu. Przypominało mu to także o życiu, jakie ludzie mogli kiedyś wieść na Ziemi. Pomarańczowa porowata skóra, białe narośle, księżycowe segmenty – to wszystko sprawiało wrażenie jakiegoś zupełnie zbędnego przepychu, który kontrastował z czarną pustką kosmosu, składającego się z szorstkich i szarych kamieni.

Po obraniu na stole wydawało się, że stoją trzy wersje owocu: zewnętrzny pomarańczowy płaszcz, biały szkielet pajęczyn oraz twardy środek ściśniętych segmentów. Tony patrzył na swoje dzieło. Z reguły po takim wysiłku był już spokojny. Ale teraz ciągle nie mógł dojść do siebie. Myślał, jak zwykle w takich chwilach, o pierwszym statku. Gdzie mógł teraz być? Podobno cały dolny pokład udało się zaaranżować na muzeum. Seneka przed startem zebrała największe dzieła wykonane ludzką ręką, aby ocalić je od katastrofy i bezpiecznie przechować na Gordonii. Miały tam być kariatydy z Gordonopnyksu, fragmenty fresków przedstawiających stworzenie Gordona czy czarnofigurowa ceramika wypalana w pierwszych wiekach korporacji.

Zdaniem Tony’ego galaktyka Karła i kosmos w ogóle nie były miejscem dla ludzi. Ten świat miał barwy tylko w największych teleskopach lub mikroskopach. Ale pomarańcza oraz słońce wielkości ludzkiej stopy napełniały go nadzieją, że gdzieś może jeszcze istnieje planeta podobna do Ziemi.Proporcjonalna, ludzka, skrojona na szerokość stopy. Póki jej nie znajdzie, spróbuje przynajmniej opisać wszystkie informacje o Jedynce, na której zachowały się pamiątki i skarby tej cudownej planety. Ale teraz musi już się zebrać. Trzeba wyciągnąć rękę do Rubio. Musi też pomyśleć, jak ostrożnie załatwić sprawę z Marą, żeby nie wpadła w jakiś nieprzewidywalny szał. I co zrobić z tym młodym Kovacsem? Może trzeba się do niego zbliżyć i sprawdzić, czy mógłby jakoś pomóc w przywróceniu w miarę stabilnej sytuacji.To wszystko zadania na potem. Teraz czas się położyć. Tony poluzował krawat – swój ulubiony, niebieski, który dostał w prezencie na koniec korporacyjnej akademii. Lubił go, bo nie brudził się i nie gniótł. W koszuli położył się na łóżku i sięgnął po wieczornego papierosa. Splótł ręce na brzuchu, zaciągnął się i pomyślał, że napiłby się pomarańczowego soku.


SZKIC MARY DORR. Wróć do spisu treści.

Obręcz bazy IC64 wisiała nieruchomo na bezdennym tle kosmosu, usianym światłem odległych gwiazd. Mara wpatrywała się w nią poprzez projektor holograficzny, który wyświetlał obraz zbierany z zewnętrznych kamer. Przez światło hologramu przenikały delikatnie elementy pomieszczenia: na kuchennym blacie stał automat do herbaty – czajnik, zaparzarka i podajnik w jednym. W pojemniku podajnika Mara wcześniej umieściła zwinięte liście Celestis Yun Ming, zabrane przezornie z Gordonii. Czajnik, posłuszny jej poleceniu głosowemu, napełnił się wodą i rozpoczął podgrzewanie do temperatury 77 stopni.

Mara skupiła wzrok na obrazie wyświetlanym w kabinie. Nie było to łatwe – pokój rozświetlały jedynie hologram i migocząca lampka czajnika, zmieniająca barwę co 10 stopni podgrzanej wody. Przez chwilę chciała przestawić urządzenie, lecz spostrzegła, że i bez tego potrafi poprawnie patrzeć na projekcję. Mimo to nie opuszczało jej wrażenie, że coś w tym obrazie było nie tak. Każdą jej myśl kończyło rozdrażnienie. Jeśli nie czajnik, to czy źródłem niepokoju mógł być sam obraz? Podejrzliwie przesunęła wzrokiem po hologramie bazy. Wokół Rdzy, niczym pająki na sieci, sennie krążyły nieliczne statki – podchodzące do lądowiska frachtowce i fregaty serwisowe. W tle migotały rozrzucone gwiazdy.

Czegoś brakowało. W domu, na Gordonii, Mara lubiła wyświetlać hologramy podczas medytacji. Tam każda gwiazda miała swoje miejsce, a każdy układ, który powiększała ruchem ręki, znała na pamięć. Wiedziała, czy będzie to układ jedno-, dwu- czy wielogwiezdny, z ilu planet się składa, a często pamiętała nawet nazwy satelitów i tajemnice ich elips. Projektor holograficzny towarzyszył jej od dzieciństwa. Dobrze znała sektory galaktyki bliskie Gordonii, otagowane według podręczników astronomicznych i uzupełnione własnymi notatkami. Nawet teraz, zamykając oczy, potrafiła przywołać sektory AV4, LX12, UB19, GH82 i inne. Pamiętała też szum popsutego wentylatora od holografu w sypialni. Nigdy go nie wymieniła. Jego dźwięk, niby echo kosmosu, towarzyszył jej przez lata.

Hologram oglądany w Rdzy pokazywał inne miejsca. Gwiazdy i planety wydawały się chaotycznie rozrzucone. Gdy Mara próbowała odnaleźć znaki zodiaku czy znane układy, nie potrafiła ich wskazać. Wszystko wydawało się obce. Nie umiała nawet określić położenia magnetara ZV29, w którego układzie się znajdowała. Nie odnalazła też żadnej z trzech planet układu. Przeszukiwała przestrzeń, sprawdzała możliwe tory elips, lecz każdy obiekt odnajdywała jedynie przypadkiem. Wkrótce uświadomiła sobie, że jest jeszcze gorzej – nie potrafiła wskazać układu z Gordonią ani nawet kierunku, który prowadziłby do domu.

Zwieńczeniem zagubienia był irytujący fakt, że wszystkie świetliste punkty były pozbawione tagów. Mara uruchomiła bazowe nazwy programu nakładającego warstwę informacji na obraz kosmosu, lecz odkryła, że to inna wersja niż ta, którą znała. Oznaczenia były niezrozumiałe, zaśmiecały obraz długimi liniami kodu i obliczeń. Zniecierpliwiona skasowała widok gestem ręki. Na hologramie ponownie zamigotały wokół IC64 milczące gwiazdy.

Gdy czajnik skończył gotować wodę, cisza stała się wyraźna. Projektor działał bezszelestnie, obraz migotał w doskonałym wyciszeniu. Mara przez moment straciła pewność, że korporacja dotarła tu i wprowadziła porządek. Czy można znaleźć ład w miejscu, gdzie gwiazdy migoczą nieotagowane, a wentylator nie buczy?

Obraz pustki hipnotyzował. Chaos zdawał się kryć w niej, gotów pogrzebać ją, jej dzieci, a może i całą korporację. Czy już nie zaczął tego robić? Regulamin mówił, że Nori mogła zarządzać sektorem, którym, według tego samego regulaminu miał kierować Rubio. Nonsens? Mara wiedziała, że sprzeczności w regulaminach zdarzały się, lecz na Gordonii nigdy nie prowadziły do paraliżu. Astrogatorzy zawsze znajdowali rozwiązanie. Tymczasem tutaj zagubiła się tak szybko. Coś działało inaczej, jakby w regulaminie kryła się niedostrzeżona luka rodząca absurdy. Nie było czasu, by wzywać prawników. Dobrze, że był z nią Tony – miał doświadczenie. Ale kim był Kovacs? Czy dobrze zrobiono, powierzając jej tego młokosa? Może powinien przejść szkolenia? Na Rdzy z pewnością znajdzie się coś odpowiedniego. Kilka kursów mogłoby wyostrzyć jego charakter i uczynić z niego sprawny tryb w systemie. Trzeba tylko dowiedzieć się więcej o jego planie naprawczym.

Mara przypomniała sobie o herbacie i wyłączyła hologram kosmosu. Przełączyła urządzenie na program informacyjny, wstała i podeszła do kuchenki. Pierwszy łyk Celestis Yun Ming był zawsze doskonały. Gdy podnosiła kubek do ust, gubernator Rubio mówił właśnie na konferencji, że przybyło poselstwo z Gordonii – pierwsze od wielu lat. To zaszczyt, podkreślał. Wspólnie ustalono - mówił - że wszystko pozostaje po staremu, bo normy wydobycia są regularnie wykonywane. Kybernetka Nori, stojąca obok, kiwała przyzwalająco głową. Celestis Yun Ming smakowała jak rześka wiosna na Gordonii.


SESJA III, 8 grudnia, poniedziałek, 2.5 godziny. Wróć do spisu treści.

UŻYTA MECHANIKA

  1. Secure an advantage - rozmowa w kajucie Mary na temat zaplanowanych dalszych działań. Sukces Mary i Kovacsa, niepowodzenie Tony`ego.
  2. Compel - krótka rozmowa Tony`ego z Rubio, który dostarczył raporty. Sukces
  3. Gather information - Tony: odnalezienie ważnych wskazówek w raportach. Sukces
  4. Make a connection - Kovacs spotyka Milę i nawiązuje z nią znajomość. Sukces.
  5. Gather information - Kovacs "łączy kropki" z rozmowy z Milą. Sukces.
  6. Compel + scoundrel - Mara nakłania Nori do rozmowy o niej samej. Sukces
  7. Test relationship - Mara deklaruje zrozumienie dla Nori w związku z jej sytuacją (bycia zmuszoną do wykorzystywania Rubio). Sukces z komplikacją. Jako komplikacja - zegar na niechęć Nori do Kovacsa i Tony`ego

POWSTAŁA OPOWIEŚĆ


SESJA IV, 10 grudnia, środa, 2 godziny. Wróć do spisu treści.

UŻYTA MECHANIKA

  1. Secure an advantage - wszyscy wykonują indywidualnie ten ruch podczas narady i podejmowania decyzji o dalszych krokach. 2xSukces (Tony i Mara) oraz niepowodzenie Kovacsa.
  2. Compel - rozmowa Mary i Kovacsa z Milą, przekonywanie jej do podróży na Prowincję i zostanie ich przewodniczką. Sukces.
  3. Develop your relationship - Mara i Kovacs mają automatyczny progres na kontakcie z Milą.
  4. Compel - Tony odwiedza jeszcze raz Rubio i deklaruje, że chce pomóc Pierwszym. Sukces z komplikacją.
  5. Develop your relationship - Tony u Rubio - a może K uznał, że nic? Proponuję, by to było jednak Test your relationship ponieważ to zbliżenie do Rubio jest na pewno z jednej strony tamtemu na rękę, ale z drugiej mogło stanowić zawód, jeżeli myślał, że Tony pomoże mu w wyrwaniu się od Pierwszych, podczas gdy ten teraz sam się do nich pcha.

POWSTAŁA OPOWIEŚĆ